aaa4
Dołączył: 21 Gru 2017
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 14:02, 21 Gru 2017 Temat postu: |
|
|
zamknęły się w chwili, kiedy wypowiadała ostatnie słowo. Winda zabrała ją na czternaste piętro.
Rebeka z westchnieniem spostrzegła jego numer. On rujnuje jej życie! Dlaczego musi pracować właśnie w tym budynku? Dlaczego nie zgubił się gdzieś w tej Atlancie?
Winda pojechała na dół i tym razem zatrzymała się na szóstym piętrze. Ciągle jeszcze kipiąca złością, szła do gabinetu swoich szefów. Przechodząc popatrzyła na Maggie i Jessikę, dwie pozostałe sekretarki, pracujące ciężko w drugiej części pokoju. Becky miała swoje schronienie tuż obok gabinetu Boba Malcolma, najmłodszego współwłaściciela firmy i jednocześnie swego głównego szefa.
Weszła bez pukania do dużego pokoju. Bob i jego dwaj współpracownicy, Harley i Jarrard, zniecierpliwieni czekali na kawę. Bob rozmawiał z kimś przez telefon.
— Połóż to gdzieś, Becky, dziękuję ci — powiedział szorstko, dłonią zakrywając słuchawkę telefonu. Spojrzał na jednego z kolegów. — Kilpatrick właśnie wszedł. Jak tam z czasem?
Becky podała milcząco kawę i usłyszała jakieś niewyraźne „dziękuję" od Harleya i Jarrarda. Bob zaczął znowu rozmawiać przez telefon.
— Słuchaj, Kilpatrick, pragnę jedynie konferencji. Mam nowe dowody i chcę, żebyś je zobaczył. — Szef uderzał pięścią o biurko, a jego smagła twarz poczerwieniała. — Do diabła, człowieku, czy ty musisz być tak mało elastyczny? — westchnął gniewnie. — Dobrze, dobrze. Będę za pięć minut. — Rzucił słuchawkę na widełki. — Mój Boże, modlę się, by on nie ubiegał się o ponowny wybór. Dopiero drugi tydzień z nim pracuję, a już mam tego dosyć! Dlaczego nie mogę pracować z Danem Wade'em!
Dan Wade był prokuratorem Atlanty. Becky wiedziała, że jest bardzo miłym człowiekiem, ale tutaj, w hrabstwie Curry, prokuratorem okręgowym był Rourke Kilpatrick. Być może — pomyślała sobie —jej szef po prostu źle ułożył sobie z nim stosunki. Byłby prawdopodobnie równie miły przy pierwszym spotkaniu jak Dan Wade.
Chciała powiedzieć to panu Malcolmowi, kiedy wtrącił się Harley.
— Czy możemy go winić? — spytał. — Miał w czasie ostatniego miesiąca więcej pogróżek w związku z tą wojną o narkotyki niż jakikolwiek prezydent. To twardy facet i nie
ugnie się. Miałem już tutaj parę spraw i doskonale wiem, jaką Kilpatrick ma opinię. Jego nie można kupić. To chodzący kodeks.
Bob usiadł na miękkim, obitym skórą krześle.
— Przechodzą mnie zimne dreszcze, kiedy przypomnę sobie, jak Kilpatrick załatwił na sali mojego świadka. Kiedy skończyła zeznawać, musieli jej dać środki uspokajające.
— Czy pan Kilpatrick jest aż taki zły? — spytała Becky z cichą ciekawoś
Post został pochwalony 0 razy
|
|